Przechodząc przez most Jordana z Ostrowa Tumskiego na Śródkę, wchodzimy na maleńką kameralną uliczkę Ostrówek. Niewielu jednak wie, że ulica ta, zajmująca niewielki teren między katedrą a Śródką, jest pozostałością miasta – najmniejszego miasta Korony Polskiej, a może i najmniejszego miasta świata. Przywilej miejski dla Ostrówka wydał w 1444 roku Władysław zwany później Warneńczykiem, który pewnie już szykował się do wymarszu na swą ostatnią bitwę. Dwudziestoletni król, któremu Poznań dużo zawdzięcza, był darzony wielkim szacunkiem w całej Wielkopolsce, ale nie ma się co dziwić, bo zasługi dla miasta tego młodocianego króla są naprawdę imponujące.

Nie wiemy dokładnie, kiedy powstało pierwsze osiedle mieszkalne na tej małej wysepce między katedrą i Śródką. Zamieszkiwało tu w różnych okresach od 100 do 300 mieszkańców. Wiemy, że w 1431 roku miasto wystawiło dwóch żołnierzy na wojnę.

Z ksiąg kapituły poznańskiej dowiadujemy się, że w 1563 roku Ostrówek płacił podatek od dziesięciu rzemieślników i trzech gorzelników. Ale kilkanaście lat później podatki płacili piekarze, dwóch komorników, dwóch krawców, dwóch rybaków, szewc, kaletnik i przekupka. Nigdy jednak nie było na terenie Ostrówka więcej niż 20 podatników.

Ostrówek utrzymywał radę miejską z burmistrzem i ławę z wójtem, co gwarantował mu przywilej lokacyjny. Miasteczko w swojej historii nawiedziła powódź, podczas której zostały zerwane wszystkie mosty, a ludzie musieli uciekać z domów. Ostrówek był miastem do końca XVIII wieku.

Jak więc widzicie, całkiem sporo działo się w mieście w czasie jego historii. Pamiętajcie o tym, spacerując tą uroczą ulicą, która ma swój klimat.

Znajduje się przy niej restauracja Vine Bridge, która jeszcze niedawno była najmniejszą restauracją w Polsce. Znajdowały się w niej tylko 3 stoliki. Jakiś czas temu otwarto w niej nową salę, nie jest więc już najmniejsza, ale klimat pozostał. Vine Bridge to miejsce, które trzeba odwiedzić w Poznaniu nie tylko ze względu na klimat, ale doskonałą kuchnię.

Po drugiej stronie ulicy znajdziecie natomiast restaurację libańską. Jeśli nawet akurat nie macie ochoty spróbować kuchni libańskiej, to warto wejść i napić się aromatycznej kawy po arabsku zaparzanej w tradycyjny sposób w tyglu.

Spacerując w kierunku Śródki, dojdziecie do kościoła św. Małgorzaty, a przy nim ujrzycie najsłynniejszy poznański mural „Opowieść śródecka z trębaczem na dachu i kotem w tle”. Został on nominowany w plebiscycie „7 Cudów Polski 2016”, organizowanym przez National Geographic Traveler. To po prostu trzeba zobaczyć.