Pręgierz stojący przed ratuszem poznańskim to symbol sądowniczej władzy miasta. Na cokole stoi egzekutor, czyli kat miejski.

Ciekawa jest historia powstania pręgierza. Otóż w 1535 roku rada miasta wydała zakaz zbyt strojnego ubierania się dziewczynom służebnym, matkom i szynkarkom. Nie wolno im było stroić się w jedwabne łańcuchy, aksamity, adamaszki, klejnoty ze złota, srebra i pereł ani nosić sukien o zbyt wielu fałdach. Można się tylko domyślać, że spowodowały to zazdrosne mieszczanki, które chciały, aby służba odróżniała się od patrycjatu, i to one wpłynęły na rajców miejskich. Za noszenie zbyt strojnych ubiorów wyznaczano kary pieniężne, ale kobiety wolały się stroić i płacić. I już po roku z tych kar zebrano kapitał, który pozwolił na wystawienie pręgierza.

Był to wtedy ośmioboczny słup o wysokości 5,5 metra, do którego przymocowane były kuny, czyli obręcze, do których przywiązywano skazańców. Pręgierz został wykonany prawdopodobnie przez jednego z włoskich rzeźbiarzy.

Do pręgierza przywiązywano i poddawano chłoście skazanych na nią przestępców, po czym pozostawali w okowach, wystawieni na pośmiewisko. Ale wymierzano tutaj również kary moralne. Jeśli np. jakiś winiarz oszukiwał i dolewał wody do wina, przywiązywano go i wystawiano na widok publiczny. Wystawiano też jego beczki, ktoś taki nie miał już później czego szukać w Poznaniu.

Miecz w ręce rycerza na pręgierzu oznaczał, że miasto miało prawo karać śmiercią. Prawo to nadał Poznaniowi Władysław Łokietek w 1298 roku, zezwalając władzom Poznania na karanie przestępców przez wieszanie, ścinanie, obcinanie członków oraz poddawanie torturom.

Karę śmierci wykonywano na łąkach karmelickich obok kościoła Bożego Ciała, tam była szubienica. Niektóre egzekucje, jak na przykład ścinanie, odbywały się też przed ratuszem, a więc w pobliżu pręgierza.

Wykonawcą wyroków był kat. Kontrakt z katem zawierał wójt poznański, np. w 1763 roku zawarto kontrakt „z mistrzem uczciwym Janem Klinem, doskonale w sztuce i praktyce mistrzowskiej wyćwiczonym”. Kat mieszkał w baszcie muru obronnego na ulicy Butelskiej (dzisiaj Woźna). Nazwa ulicy Butelskiej pochodzi od niemieckiego słowa Buttel (kat), co świadczy o tym, że kaci byli zazwyczaj Niemcami. Zresztą właśnie w Niemczech wykształciła się sztuka katowska. Kat pełnił też rolę oprawcy, stąd mieszkańcy Butelskiej skarżyli się, że jego zakład zatruwa im powietrze wyziewami padliny.

Poza tym kat nie miał lekko, zawód ten był powszechnie pogardzany. Również rodzina kata musiała doświadczać nieprzyjemności, w kronice z 1432 roku możemy przeczytać: „Uczciwa dziewica Eliza, córka kata podszedłszy w lata wyrzekła się swego ojca dobrowolnie…”. Roczna pensja kata w Poznaniu wynosiła 332 zł, otrzymywał też premie od każdej egzekucji. Utrzymanie kata nie było tanie i nie wszystkie miasta mogły sobie pozwolić na jego zatrudnienie.

Trzeba jednak przyznać, że w XVI i w pierwszej połowie XVII wieku panował w Poznaniu wzorowy porządek i bezpieczeństwo. Rzadko było wtedy słychać o kradzieżach czy morderstwach. Przyczyniły się do tego srogie kary. Ze zbrodniarzami załatwiano się szybko i okrutnie, ściśle wg przepisów prawa magdeburskiego. Złapanego na gorącym uczynku przestępcę badano w podziemiach ratusza, a następnie wójt ogłaszał wyrok.

Za zabójstwa łamano kołem, ćwiartowano lub ścinano, za kradzieże wieszano. Za podpalenie palono nieszczęśnika żywcem i przebijano palem. Stracić życie można było również za zdradę małżeńską. Nikomu nie pobłażano, jeśli popełnił przestępstwo, nawet szlachcicom.

Obecna rzeźba na pręgierzu jest dłuta Marcina Rożka, została umieszczona na cokole w 1925 roku, jako rekonstrukcja. Oryginalna znajduje się w ratuszu, miecz, który trzyma kat, był przedmiotem kradzieży kilkakrotnie.

Napis na pręgierzu mówi:

„Ucz się sprawiedliwości i pouczony moim przykładem ukorz się”

nawiązuje do tego, że tu stawiano przestępców skazanych na karę chłosty.

Podobne artykuły:

Poznańska szubienica. Los skazańców w średniowieczu